Anastazja i Pascal brali ślub w lipcu. Długo zbierałem się, żeby coś wybrać i wrzucić na stronę i to przede wszystkim z dwóch powodów:
- Które zdjęcia najlepiej oddadzą klimat tego jak świetnie było?
- Jak słowami wyrazić moją sympatie do nich?
Jakoś sobie to wszystko ułożyłem w głowie, i jest tak: Anastazja i Pascal – jesteście super a zdjęcia z Waszej sesji sambym sobie powiesił na ścianie.
Ci wspaniali ludzie są tak otwarci i dobrzy, że jak wpadłem do do Dusseldorfu i oczywiście w drodze do hotelu pobłądziłem w mieście (co więcej, deszcz lał aż miło), to oni pierwsze co zaproponowali, a byli w trakcie Anastazji imprezy urodzinowej: „Tomek zdejmuj buty i chodź, mamy piwko”. Cóż, w kolejne urodziny nie odmówię.
Co więcej pisząc pierwszą wersje tego posta w języku angielskim, podesłałem post do weryfikacji zdjęciowej i co otrzymałem? Serce na dłoni w postaci darmowej korekty, przy czym zero sarkazmu, bo mój angielski leży na półce „nie używane, chyba że mail służbowy na 100 znaków”. A ostatnią rzeczą, w której czuje się mocny to pisanie tego typu treści w obcym języku. Dlatego teraz jest po PL, ale już wkrótce będzie wersja EN (Trust me Pascal :D).
Wracając do tego ważnego dla nich dnia, muszę przyznać, że był on wyjątkowy. Co się działo? Wszystko. Jazda na rowerach po kwiaty o 9:30 rano. Przygotowania totalnie bez pośpiechu, bez profesjonalnej makeup’istki ale za to z profesjonalnym skutkiem, grono przyjaciół, którzy towarzyszyli młodym w trakcie ceremonii, sama ceremonia, która patrząc po reakcjach była super luźna i prowadzona bez zbędnego stresu, aż po rodzinny obiad, który swoim klimatem przypominał bardziej rodzinny piknik, niż oficjalny obiad po ślubie.
Ponoć (takie info otrzymałem od Anastazji), Pascal stwierdził, że prawdziwy fun był dopiero na sesji, z czym ja się połowicznie zgadzam. Otóż, po prostu nie jestem w stanie obiektywnie stwierdzić, która część tego weekendu była dla mnie większym fun’em.
Wiecie, nie często na sesji śmigamy z parą młodą po mieście, jemy (ja jadłem, no musiałem) curry wursta, pijemy piwko i totalnie nie przejmujemy się ludźmi naokoło. Tu wszystko było na luzie.
Wrócę tam, bo robienie Wam zdjęć to czysta przyjemność.
Ps. oprócz tego, że tam wrócę, to w 2021 czeka nas wesele w Polsce i już się nie mogę doczekać tego, co tam się będzie działo.





















































































